Historie

Żony Globalnej Północy. Filipińskie małżeństwa mieszane

W Cebu City rzadko spotkamy turystów. Ci nieliczni biali, których mijamy, to mężczyźni w szortach i okularach przeciwsłonecznych. Opaleni na czerwono, z siwymi włosami, kroczą ulicami z młodymi Filipinkami u boku.

Turystyka matrymonialna

Drzwi Airbnb otwiera R. – Niemiec po sześćdziesiątce. Zaraz za nim pojawia się Lady: bursztynowa skóra, lśniące włosy, uśmiech od ucha do ucha. Są małżeństwem i partnerami w biznesie. Wspólnie wychowują syna Lady. Prowadzą butikowy pensjonat z widokiem na morze.

Kiedy ich poznaję, przypominam sobie pytanie z forum dla Polaków na Filipinach: „Jak poznać Filipinkę?”. „Potrzebujesz czasu i cierpliwości” – napisał ktoś. „Nie ma skrótów, chyba że chcesz jakiegoś szona” – dodał inny użytkownik.

R. i Lady są w związku od 2010r. O żonie opowiada z uśmiechem. Musiał być cierpliwy.

Filipiny to ogromny naród. Ich populacja przekracza 100 milionów, co czyni je jednym z największych państw na świecie. Przez położenie na Pacyficznym Pierścieniu Ognia, Filipinom zagrażają trzęsienia ziemi i erupcje wulkanu. Na ulicach i w urzędach szerzy się korupcja. Jako kraj nowo uprzemysłowiony Filipiny rozkwitają ekonomicznie – ale bardzo nierówno.

Filipińczycy wyjeżdżają w poszukiwaniu szansy na lepsze jutro. Przez to można uch spotkać na całym globie – diaspora stanowi ponad 10% populacji kraju. Migracje mają znaczenie ekonomiczne, ponieważ przelewy od rodziny zza granicy stanowią aż 8,5% PKB Filipin.

Kolejna Filipinka uciekła biedzie

Sposobem na poprawę sytuacji stało się małżeństwo – szczególnie z białymi mężczyznami. 9 na 10 Filipińczyków, którzy zawierają małżeństwa z cudzoziemcami, to kobiety. Filipinki wybierają partnerów głównie z USA i Japonii, a także z Korei i Kanady. Nie brakuje także Europejczyków – Niemcy i Brytyjczycy odpowiadają za 12% zagranicznych mężów Filipinek.

Popularne powiedzenie głosi: „Kolejna Filipinka uciekła biedzie”. Mężowie w takich związkach bywają nazywani bankomatami lub sponsorami. Z drugiej strony, wszystkie kraje, które przyciągają Filipinki, należą do Globalnej Północy. Wszystkie te państwa mieszczą się w pierwszej piętnastce najwyższego PKB na świecie.

– Dlaczego Filipinki wychodzą za obcokrajowców? Bo to naciągaczki i materialistki – mówi kąśliwie nasz przewodnik, gdy pytamy o małżeństwa mieszane. Powiela w ten sposób stereotyp, z którym te pary mierzą się na co dzień.

Marzenie Globalnej Północy

R. to AFAM (a foreigner assigned in Manila) – obcokrajowiec przydzielony do pracy w Manili. Choć R. nie mieszka w stolicy, termin ten obejmuje wszystkich cudzoziemców rezydujących na Filipinach. Wielu z nich przyjechało do filipińskich partnerek. R. i Lady nie planują przeprowadzki do Europy.

– Mimo wszystko, chcę zostać na Filipinach – mówi Lady. – Jest tu dużo zabawy. W Niemczech jest fajnie i czysto, ale brakuje tam tej radości. Powinniśmy żyć tak, aby cieszyć się życiem.

Wiele Filipinek nie podziela zdania Lady i decyduje się na wyjazd. Są jednak świadome zagrożeń związanych z migracją małżeńską. W zamian za lepszy standard życia i stabilność materialną często oczekuje się od nich wykonywania obowiązków domowych, takich jak sprzątanie, gotowanie oraz zaspokajanie potrzeb seksualnych męża. Zapytane o perspektywy dotyczące wyjazdu do męża, odpowiadają z przekąsem: „Nadal będę sprzątać toalety, ale to już będą moje toalety”.

Koloryzm: cicha spuścizna kolonializmu

Zwiedzając filipińskie miasta, zadawałam sobie pytanie: dlaczego akurat biali, starsi mężczyźni? Starsi – to rozumiem. Mają więcej pieniędzy na podróże i częściej szukają stabilizacji. Ale podczas całej podróży nie widziałam ani jednego czarnoskórego mężczyzny z Filipinką.

Wynika to prawdopodobnie z koloryzmu.

Przez ponad 300 lat Hiszpanie rządzili Filipinami, ustanawiając prostą hierarchię: biali na szczycie, ciemnoskórzy Filipińczycy na dole. W tym czasie utrwaliła się preferencja jasnej skóry – im jaśniejsze dzieci, tym większe szanse na awans społeczny. Jasna cera kojarzyła się z władzą, a dzieci o europejskich rysach były postrzegane jako bardziej uprzywilejowane

Do dziś w filipińskich mediach dominują blade twarze aktorów, modeli i influencerów. Na ścianach kościołów wisi wybielony Jezus, a z ekranów telewizorów spoglądają hollywoodzcy aktorzy o porcelanowej cerze. Nic dziwnego, że młode Filipinki wcierają w skórę calamansi – małe mandarynki – wierząc, że dzięki temu ich cera pojaśnieje.

– Dla Filipińczyków jestem 6/10, bo nie mam bladej skóry. Dla Amerykanów jestem dziewiątką, bo jestem egzotyczna, z bursztynową cerą. Wybór jest prosty – pisze użytkowniczka portalu X.

Jak poznać Fifkę?

Filipińskie agencje statystyczne wskazują, że za wzrost liczby małżeństw z obcokrajowcami odpowiadają media społecznościowe.

– Poznaliśmy się online – mówi Lady, żona R. – Przez rok wymienialiśmy maile, zanim zostaliśmy parą.

Grupy na Facebooku dla Polaków planujących podróż na Filipiny pełne są pytań: Jak poznać Filipinkę? Jak znaleźć dziewczynę jeszcze w Polsce, żeby na Filipiny jechać już do niej? Jak zaaranżować ślub z Fifką?

„Fifka” to zdrobniałe określenie na Filipinkę, które jest powszechnie używane na grupach. To skrót, który pozwala zaoszczędzić czas, ponieważ temat Filipinek stanowi jeden z głównych wątków na forum.

Miłość czy transakcja?

Na te zapytania odpowiadają inni mężczyźni – podstarzali, biali, opaleni na czerwono. Na zdjęciach profilowych u ich boku stały młode dziewczyny. Ci już znaleźli swoją Fifkę i doradzają, by przede wszystkim unikać wysyłania pieniędzy.

Naciąganie na pieniądze to temat, który często pojawia się na grupach. Doświadczeni użytkownicy radzą, by na Facebooku nawiązać kontakt z kilkoma Fifkami, by sprawdzić, które z nich od razu wyciągną rękę po kasę – to pozwala na odsiew. Lepiej unikać romansów na odległość, by nie trafić na małżeństwo wyłudzeniowe, które jest największym koszmarem grupowiczów. To sytuacja, w której mężczyzna zawiera małżeństwo z cudzoziemką, pomaga jej w uzyskaniu wizy, po czym zostaje porzucony.

Sfrustrowani forumowicze piszą: „Nie ma skrótów, chyba że chcesz jakiegoś szona”. A mimo to, patrząc na Lady i R., dostrzegam przede wszystkim miłość.

 Lady i R. tworzą jedną z tysięcy historii miłości między Filipińczykami a obcokrajowcami. Szony wyciągające łapę po kasę istnieją. Ale istnieją też pary prowadzące pensjonat i wychowujące dzieci z poprzedniego związku.

Ręce trzymające się z podpisem: - Jak poznać Filipinkę? - Nie ma skrótów, chyba że chcesz jakiegoś szona. W Cebu City rzadko spotkamy turystów. Ci nieliczni biali, których mijamy, to mężczyźni w szortach i okularach przeciwsłonecznych. Opaleni na czerwono, z siwymi włosami, kroczą ulicami z młodymi Filipinkami u boku.

Chcesz lepiej poznać Filipiny i ich smaki? Spróbuj naszego przepisu na halo-halo.

Zapraszamy na naszego Facebooka i Instagrama, aby być z nami na bieżąco.

3 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *